W ciągu 10 lat liczba rozwodników wzrosła o 50 %!
Kryzys rodziny i małżeństwa widać dziś niemal wszędzie. Jest to przerażające. O ile twierdzenie, że mniejsza liczba małżeństw oznacza rozpad rodzin w Polsce może być twierdzeniem nad wyraz, o tyle sam wzrost liczby rozwodów jest faktem. Potwierdzają to wyniki Narodowego Spisu Powszechnego. Jeszcze w 2011 roku żyło w Polsce 1,63 mln rozwodników. Dla porównania, w związku małżeńskim było 18,24 mln osób. Oznacza to, że w związku małżeńskim trwało 11 razy więcej osób niż było rozwodników. W ciągu tych 10 lat wiele się jednak zmieniło. Liczba osób w związku małżeńskim zmniejszyła się o 5% z 18,24 do 17,34 mln osób, natomiast rozwodników przybyło w ciągu tych 10 lat ponad 0,8 mln. Ogólna liczba rozwodników wzrosła zatem aż o 49,9% w ciągu 10 lat!
Co ważne, wiele małżeństw nie decyduje się na rozstanie, pomimo, że tego chcą, często z powodów finansowych, jak wspólny kredyt albo po prostu ze względu na dobro dzieci. Czy to dobrze czy źle ?
Każda sytuacja i związek jest indywidualny i za tym zwykle stoi wiele innych czynników, ale bez wątpienia ludzie zbyt często rezygnują dziś z Sakramentu Małżeństwa ze względu na brak nadziei co do naprawy małżeństwa, strach przed odpowiedzialnością lub trud związany z naprawą relacji lub przeświadczenie o tym, że zakończenie małżeństwa to koniec problemów, kiedy tak wcale nie jest, bo problemy zawsze są w relacjach. Czy zatem nie lepiej najpierw zawalczyć o to – być może trudne małżeństwo – wybierając inną ścieżkę, jak na przykład separacja, zamiast od razu wnioskować o rozwód?
Wielu ludzi powie dziś że, rozwód to najlepsze co można zrobić dla siebie i dzieci, jeśli małżonek nie jest zdolny do miłości i do tworzenia zdrowej rodziny. Jeśli partner ma problem z alkoholem lub innym nałogiem, rozwód to jedyne wyjście z sytuacji. Jeśli w małżeństwie źle się dzieje, nie ma już motylków w brzuchu, wspólnej więzi, rozmów, to po co się męczyć ? Tak wielu ludzi dziś szybko rezygnuje z siebie, ale czy oby na pewno rozwód to jedyne słuszne rozwiązanie w przypadku małżonków, którzy kiedyś się przecież kochali ? Prawda ? Bo kochali się, kiedy zawierali związek małżeński, tak ? (no ale racja, to też nie jest regułą …)
Ok, ale wyjaśnijmy sobie na początku jedno:
Bez wątpienia, NIE JEST czymś dobrym, krzywdzenie drugiego człowieka i życie w toksycznym związku, czy to partnerskim czy małżeńskim. Nie jest też jednak dobre to, że ludzie tak szybko z siebie rezygnują, nie podejmując nawet walki o siebie i o rodzinę. Dziś zbyt łatwo odpuszczamy. Nie mamy sił na walkę. Czemu? Bo czasy są trudne i każdy patrzy na swoje potrzeby i ego. Bo towarzyszą nam w życiu dorosłym różne poranienia z dzieciństwa, które rzutują na życie dorosłe. Bo dorosłe dzieci alkoholików, przemocowców lub po prostu rodziców, którzy nie potrafili okazywać i dawać miłości, często nie odczuwają szczęścia i nie potrafią dać i przyjmować miłości, pomimo, iż po ludzku mają wszystko.